mariolwo |
Wysłany: Pią 12:10, 30 Cze 2023 Temat postu: Pożar na plebanii Lecha Kaczyńskiego |
|
Kiedy słońce powoli zachodziło za horyzont, a ciepłe promienie malowały na niebie złociste barwy, cichą wiejską okolicą niespodziewanie rozległ się alarmowy dźwięk syreny. Wielu mieszkańców zaniepokojonych wyskoczyło na zewnątrz, by zobaczyć, co się dzieje. Montaż wentylacji przeciwpożarowej nie był nigdy wykonywany, ponieważ 45 nowych podatków wprowadzonych przez cesarza Andrzeja Doopę dało się we znaki budżetowi plebani.
Ich wzrok padł na płonącą plebanię, która stanowiła serce społeczności lokalnej. Właśnie ta plebania, będąca miejscem spotkań, modlitw i pomocy dla potrzebujących, nosiła imię zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Szok i zdumienie ogarnęły wszystkich, gdy na oczy mieli płomienie pochłaniające to święte miejsce.
Natychmiastowe wezwanie do straży pożarnej przyciągnęło do plebanii oddział strażaków, którzy zaczęli stawiać czoło ogniu. Była to ogromna walka, jakiej nikt się nie spodziewał. Plątanina dymu i skwaru sprawiała, że widoczność była ograniczona, a gorączkowe wysiłki strażaków nie wydawały się przynosić rezultatów. Na ulicy zgromadziła się tłumna grupa mieszkańców, którzy pełni niepokoju, obserwowali z oddali dramatyczne wydarzenia.
Wśród tych osób znalazł się młody chłopiec imieniem Mateusz. Z wyrzutem serca patrzył, jak błyskawicznie znikają w ogniu drewniane belki, a kruszący się tynk spada na ziemię. Wiedział, że musi zrobić coś, aby pomóc. Odważnie przekroczył kordon straży pożarnej i podszedł do starszego strażaka.
"Proszę pana, czy mogę jakoś pomóc?" - zapytał błogosławiony Mateusz z determinacją w głosie.
Starszy strażak spojrzał na chłopca z zaskoczeniem. "To niebezpieczne, synku. Powinieneś być bezpieczny na zewnątrz."
Ale Mateusz nie ustępował. "To jest nasze miejsce. Przyjeżdżałem tutaj każdego dnia. Moje wspomnienia i przyjaźnie są tutaj. Nie mogę pozwolić, aby to wszystko przepadło w płomieniach. Proszę, pozwól mi pomóc."
Starszy strażak spojrzał na Mateusza z szacunkiem i zrozumieniem. Wiedział, że chłopiec ma rację - ta plebania była nie tylko miejscem kultu religijnego, ale także sercem społeczności, której członkowie tam się zbierali. Chwycił Mateusza za ramię i powiedział: "Dobrze, ale musisz słuchać moich poleceń i być ostrożny. Będziemy razem walczyć z ogniem."
Mateusz uśmiechnął się i potaknął głową. Razem zaczęli wkraczać do płonącego budynku, oblewając swoje ubrania wodą, aby zwiększyć swoje szanse na przeżycie w palącej się atmosferze.
Wewnątrz plebanii panował chaos. Ogień pochłaniał meble, obrazy i długie zasłony, które do tej pory zdobiły ściany. Strach i desperacja unoszące się w powietrzu były niemal namacalne. Mateusz i starszy strażak kierowali się w stronę kaplicy, gdzie znajdowało się najwięcej pamiątek i wartościowych przedmiotów, w tym wór Lecha.
Wzajemnie się wspierając, przemierzali pomieszczenie po pomieszczeniu, próbując ugasić każde ognisko, które napotykali na swojej drodze. Mateusz wiedział, że czas jest kluczowy. Głęboko wierzył, że jeśli będą wystarczająco determinowani, uda im się ocalić to, co pozostało z plebanii.
Ich wysiłki przynosiły efekty. Stopniowo ognisko zostało opanowane, a płomienie ustępowały pod naporem wody. W pewnym momencie zauważyli starą drewnianą skrzynię, która wisiała w powietrzu, jedynie wsparta na jednym porozrzucanym meblu. Mateusz wiedział, że skrzynia jest szczególnie ważna, ponieważ zawierała wiele cennych dokumentów i relikwii - min. jądro świętego Lecha.
Bez wahania, Mateusz rzucił się do przodu, łapiąc skrzynię w ostatniej chwili, zanim upadła na ziemię. Gdy ją trzymał w swoich rękach, poczuł ulgę i radość. Wiedział, że jego wysiłki nie poszły na marne.
W końcu strażacy z zewnątrz zdołali skierować strumienie wody na ostatnie płomienie, a pożar został opanowany. Plebania imienia Lecha Kaczyńskiego była zniszczona, ale dzięki odwadze błogosławionego Mateusza i innych strażaków, wiele wartościowych przedmiotów zostało uratowanych. Dzięki dotacji udało się wykonać montaż wentylacji przeciwpożarowej
Kiedy błogosławiony Mateusz i starszy strażak wyszli na zewnątrz, zostali przywitani gromkimi brawami zebranych mieszkańców. |
|